sobota, 23 sierpnia 2014

Bo to się zwykle tak zaczyna.... i nie kończy cz.I

Wstyd się przyznać - mam jedną zmorę. Bardzo często zaczynam dzierganie...      I go nie kończę. Powodów jest mnóstwo, na przykład:
- skończyły mi się nici i budżet nie pozwala na zakup nowych/ nie mogę znaleźć nici w tym samym kolorze/ nie chce mi się iść do pasmanterii a przez internet przecież jednego motka zamawiać nie będę;
- znudził mnie wzór;
- nie podoba mi się początkowy efekt mojej pracy;
- chwilowo pochłonęło mnie coś innego niż szydełkowanie (najczęściej jest to "czytelniczy cug", w trakcie którego przerabiam tony literatury, sesja czy tak jak powinno być teraz - egzaminy na aplikacji) i robótka idzie w kąt, po czym o niej zapominam i jak już mam chwilę, zabieram się za coś innego;
- zobaczę gdzieś robótkę, którą muszę zrobić natychmiast i odkładam to, co mam zaczęte a potem o tym zapominam.

i wiele innych powodów.

W wynajmowanym z mężem mieszkaniu mam już kilka takich stworków, zalegających w szufladach, które łypią na mnie groźnie z pytaniem - "zrobisz coś w końcu ze mną?". Zwykle nie robię nic. I czekam na wenę.

Więc dziś moja galeria "prac niedokończonych cz.I". Bo przecież mam jeszcze niedokończone prace w domu rodzinnym :)


 1. Fioletowa serweta:
  • niedokończona, bo: okazało się, że nie mogę nigdzie dostać nici, którymi ją robiłam. Serwetka była robiona pięknym fioletowym kolorem, cieńszymi nićmi Perla (nie pamiętam, czy 5 czy 8). Wyrobiłam na nią dwa moteczki, zostało mi 2.5 rzędu do końca wzoru i klops - nici w tym kolorze są niezdobywalne. Podobną grubość ma też Maxi, jest w takim kolorze, jak znajdę na nią znów wenę, to dokupię i skończę. A warto, bo wzór jest piękny :)



2. Serweta w kolorze ecri
  • niedokończona, bo: straciłam zainteresowanie wzorem. Jak zobaczyłam wzór w gazetce - zachwycił mnie swoją niebanalnością. Środek to setki układających się spiralnie półsłupków. Wykończenie to "siatka" z łańcuszków i kwadracików z półsłupków. Wzór okazał się dla mnie zbyt nużący. Choć efekt na obrazku w gazetce jest imponujący. Może kiedyś wróci mi do niej serce.








 3. Pokrowiec na notebook'a
  • niedokończony, bo: nie podoba mi się. Inspirowałam się wzorem znalezionym w internecie. Było to moje pierwsze "torbopodobne dzieło". Przede wszystkim trochę źle je wymierzyłam - powinien  być ciut wyższy. Po drugie pokonała mnie kieszeń na ładowarkę. Okazało się, że ładowarki i kabla jest na tyle dużo, że w zaprojektowaną niewielką kieszonkę się nie zmieści. Może kiedyś doszyję kupione śliczne czarne guziczki i będę używać saszetki jako kosmetyczki?

A jak jest u Was? Też nie dokańczacie robótek? Czy to tylko mój problem?

6 komentarzy:

  1. Oj, skąd ja to znam :) U mnie sweter od ponad miesiąca wisi w szafie i czeka na końcówki rękawów, a obrus po 60 rzędach leży na półce i kwiczy. Już nie wspomnę o poncho dla mamy, bo sobie leżakuje zaledwie od tygodnia. Tak mają chyba osoby kreatywne, bo ciężko wyrobić ze stoma pomysłami na minutę :) A fioletowa serweta ma przecudny kolorek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moje największe niedokończone dzieło to potężny okrągły obrus, z pasem z kwiatowych elementów. do zakończenia obrusu o średnicy przeszło 1,5 m brakuje... 1,5 rzędu :)

      Usuń
  2. Moja ostatnia robótka leży niedokończona, bo ją zgubiłam ;) Jest jednak nadzieja, że jak się kiedyś znajdzie, to ją skończę :) Fioletowej serwetki bardzo szkoda skoro już tak niedużo brakuje - jest przepiękna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fioletową muszę spróbować dorobić tym maxi. po wypłacie kupię moteczek :)

      Usuń
  3. Na razie mam jedną niedokończoną robótkę - nie dokończę jej na pewno :-) Miał to być kocyk z pojedynczych elementów, które nijak do siebie nie pasują, są nierówne, po prostu nie podobają mi się :-) Nie jesteś więc sama w niedokańczaniu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie w domu leży zaczęty kocyk z afrykańskich kwiatków. nie przekonam się chyba do nich nigdy. choć teraz będę musiała, bo mam zamówienie właśnie na afrykańskie kwiatki

      Usuń