środa, 4 lutego 2015

Wspólne dzierganie i czytanie (4) - Jessie Burton "Miniaturzystka" i... I w zasadzie nic więcej

Kolejna odsłona akcji z Maknetą. Ten tydzień jest wyjątkowo wspaniały pod względem czytelniczym!


Czytelniczą pasję dzielę z moją Mamą. Pasja mojej Mamy ma jeszcze jeden wymiar - Mama uwielbia gromadzić książki! W moim rodzinnym domu ksiażek przybywa w tempie ekspresowym, a miejsca, gdzie można je fajnie eksponować powoli się kończą. Mama jest też na bieżąco, jeśli chodzi o wszystkie "czytelnicze nowiniki" - śledzi strony wydawnictw, zamawia najciekawsze według niej nowości. Nie mogę więc narzekać na trudny dostęp literatury, która właśnie jest "na topie".

Tak też do naszego domu trafiła "Miniaturzystka" Jessie Burton. Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że tak się stało. Mama już ją przeczytała, ja zaczęłam wczoraj... Ale dzisiaj na pewno ją skończę :)

zdjęcie pochodzi ze strony lubimyczytać.pl
W którejś z recenzji tej powieści przeczytałam, że każdy autor marzy o takim debiucie jak Jessie Burton. I jest w tym dużo racji. Ta młoda, zaledwie 33-letnia Brytyjka, zadebiutowała z niezłym przytupem. Bo czy debiuty tłumaczy się na 30 języków?!

Akcja powieści toczy się w XVII-wiecznym Amsterdamie. Ale nie liczcie na nudną powieść historyczną. W zasadzie nie potrafię powiedzieć, czy jest to powieść kryminalna czy sensacyjna. Niewątpliwie autorka pięknie plecie intrygę. Minęłam połowę lektury, wiem, że coś się dzieje, od pierwszych stron wieje zagadką, ale wciąż pozostaje ona nierozwikłana. I nie pomagają w jej rozwikłaniu telefony do Mamy z prośbą, żeby się wygadała (z czego akurat strasznie się cieszę, bo jakby prośba się ziściła, odpadłaby cała frajda z czytania). 

A jeśli chodzi o dzierganie... Nie dziergam, czytam "Miniaturzystkę" :) Kocyk z zeszłego tygodnia trochę przyrósł, pewnie jak skończę książkę to przysiądę i skończę też kocyk. Ale póki co, wracam do lektury. I do gotowania żurku (taka ciekawostka - "bez ciąży" nie lubię tej zupy, zjem ją tylko... zimną. A teraz taką mam ochotę na żurek! Tak samo jak z bananami. Nie cierpię bananów. Ale widać zostałam zdominowana przez "bananolubną obcą połowę materiału genetycznego", pochodzącą od mojego męża - taką mam ochotę na banany!. Ciekawy stan - ta ciąża.)

21 komentarzy:

  1. Tak, czytam, czytam...i zastanawiam się jak książka o manikurzystce może być ciekawa. Dopiero, przy którymś akapicie i przetarciu okularów zorientowałam się, że to jednak Miniaturzystka :D Nie powiem, pozycja wydaje się bardzo ciekawa, przy następnej wizycie w bibliotece na pewno się za nią rozejrzę :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. XVII w i nuda! Nic z tych rzeczy, nawet przez chwilę tak nie pomyślałam:) Tak jak intrygująca wydaje się książka, tak Ty podobnie ją tajemniczo przedstawiłaś, nic o niej nie wiem, a już chcę ja przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  3. oj zapowiada się ciekawie ksiązka. Napisz czy ci sie podobała

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. He, he, tak jak Alicja przeczytałam, że to o manicurzystce :D
    A z ciążą zmieniającą apetyt nie ma żartów - ponoć wegetarianki w stanie błogosławionym zaczynają jeść mięso ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale masz fajnie z taką Mamą. Ja najczęściej polegam na bibliotece, a tam, wiadomo, albo książka jest, albo jej nie ma ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Już mam tą książkę na liście, ale teraz to już bym chciała ją czyta,ciąża uf jadłam pierogi i budyń.

    OdpowiedzUsuń
  8. nie ma to jak taka właśnie książka:) nic dziwnego, że kocyk nie przyrasta.

    Anka

    OdpowiedzUsuń
  9. Już zapisałam tytuł książki i autorkę - z chęcią przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Też zanotowałam - do przeczytania!

    OdpowiedzUsuń
  11. To musi być świetna książka, koniecznie muszę ją przeczytać ;)
    A ciąża nie bez kozery jest nazywana stanem odmiennym ;p

    OdpowiedzUsuń
  12. Tez kiedyś myślałam by kupić tę książkę a po twoim opisie z pewnością ją kupie:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaciekawiłaś mnie tą książką :) Z ciążą się zgodzę :) Ciekawy stan :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Po Twojej recenzji, na pewno książkę przeczytam. POZDRAWIAM MAMĘ !!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Co tam kocyk, kiedy książka wciąga jak narkotyk. Poszukam ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ano ciekawy, ciekawy i za każdym razem inny (każda ciąża jest inna). Widać, że maleństwo ma zdecydowanych gust.

    Trochę zazdroszczę takiego dostępu do nowości książkowych, chociaż z drugiej strony nie wiem, czy dałabym radę wszystko czytać. Tę książkę miałam już w ręce w księgarni, ale odstręczyła mnie niestety cena, muszę niestety poczekać na nagły przypływ gotówki albo jakieś tańsze wydanie, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. my nigdy nie kupujemy książek w księgarniach stacjonarnych - właśnie ze względu na cenę. No chyba, że w Empiku pojawi się promocja 3 w cenie 2 albo podobna. Polecam księgarnie internetowe. Po ostatnich zmianach Świat Książki ma pozycje w bardzo dobrych cenach (i już nie tylko swojego wydania, ale też innych wydawnictw). Dobre ceny mają też bezpośrednio wydawnictwa, szczególnie jeśli chodzi o premiery.I koniecznie muszę wspomnieć o Arosie - dyskoncie książkowym. Koszty przesyłki w tych miejscach też nie są na tyle duże. Ostatnio zamawiałyśmy z mamą na Arosie 3 książki - Miniaturzystkę, Wszystko co lśni i Głosy Panamo - każda z nich normalnie kosztuje grubo ponad 40 zł, dobija nawet do 50 zł. Po odliczeniu kosztów przesyłki i tak udało nam się na nich zaoszczędzić ponad 20 zł. Polecam więc ksiażkowe zakupy w internecie.

      Usuń
    2. I ja kupuję tylko w internecie, w tym sporo ebooków, ale tylko pod warunkiem, że cena oscyluje w granicach 10zł. "Miniaturzystka" droga, niestety, ale ustawiłam sobie opcję niskiej ceny na "upoluj ebooka" i czekam ;)

      Usuń
  17. Mama jest lub była bibliotekarką, czy tak sama z siebie książki gromadzi, bo lubi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mama nigdy nie pracowała w bibliotece. Lubi być na bieżąco z nowościami (a w bibliotekach z tym różnie - albo pozycje pojawiają się z opóźnieniem, albo trzeba się na nie wpisywać w kolejkę) i lubi też to, jak książki wyglądają na regale :)

      Usuń
  18. Oj. Ciąża widocznie bardzo cie zmienila kulinarnie. Na szczęście książkolub został. Pewnie dziecko bedzie czytało zaraz po urodzeniu :)

    OdpowiedzUsuń